- Adam -
Wszedłem do biura, rzucając projekty na biurko. Michel'a jeszcze nie było. Pewnie razem z tą dziewczyną wczoraj zaszaleli. Uśmiechnąłem się do siebie, po czym usłyszałem dźwięk sms'a. Wyjąłem telefon, po czym odblokowałem ekran.
Mickey odstawiony do mamy. Pytał o Ciebie :) Kiedy jeście laz pobawi się z Adasiem i z Ziuli! Haha, ja też dziękuję za mile spędzony wieczór. xx Zobaczymy się wieczorem? Może wesołe miasteczko? ;p
Roześmiałem się głośno. Mały chyba naprawdę nas polubił. Ja jego też. Zabrałem się za wystukiwanie wiadomości.
Ja tam jestem za! :D Jakby mama małego potrzebowała opiekunki, to wie gdzie dzwonić. ;> Nie ma problemu, świetnie się bawiłem! Okej, to co? O dwudziestej jestem pod Twoim domem. Miłego dnia! c:
Odłożyłem komórkę, po czym przyciągnąłem do siebie notatki i zacząłem myśleć, jak zaprojektować mieszkanie w małym bloku. Po godzinie zacząłem sobie rwać włosy z głowy, bo nie potrafiłem się skupić i narysować niczego sensownego, a co gorsza praktycznego. Sfrustrowany odrzuciłem ołówek na biurko i odchyliłem głowę na oparciu fotela. Spojrzałem na zegarek. Michel powinien być już godzinę temu. Zirytowany podszedłem do stolika, aby zrobić sobie kawę. Gdy upijałem pierwszy łyk, do pomieszczenia wpadł mój zdyszany przyjaciel.
- O, kogo ja widzę? - zapytałem, wracając na stanowisko pracy. - Zaspałeś czy wręcz przeciwnie?
Uniosłem brwi i puściłem mu oczko. Pokazałam mi niezbyt przyzwoity gest środkowym palcem. Rzucił rzeczy na biurku tak gwałtownie, że połowa z nich spadła na podłogę, po czym sam usiadł na krześle, nie patrząc na mnie. Siedziałem zaskoczony ze szklanką w połowie drogi do ust.
- Aha? - powiedziałem przeciągle, odstawiając naczynie na biurko. - Rozumiem, że randka się nie uda...
- Nie było żadnej randki, rozumiesz? - wrzasnął rozwścieczony, wstając i kierując na mnie rozogniony wzrok. - Nie było! I chwała za to!
- Dobra, stary, nic z tego nie rozumiem. - Uniosłem ręce w geście poddania. - Przecież miałeś się świetnie bawić, mówiłeś, że dziewczyna jest cudowna.
- Może i jest, ale nie chce być ojcem zastępczym. - mruknął, a ja w jego głosie usłyszałem nutkę żalu.
- Co?! - zawołałem niedowierzająco. - Laska ma dziecko?
Michel nie patrząc na mnie pokiwał głową. Zaczął bezmyślnie pukać ołówkiem w blat. Widziałem po nim, że jest naprawdę rozżalony.
- Powiedziała ci? - zapytałem. Chciałem jakoś pomóc, wysłuchać, cokolwiek!
- Niechcący - mruknął. - Spóźniła się lekko, tłumacząc, że musiała dziecko odstawić do przyjaciółki. Rozumiesz to?! Jakoś wcześniej się nie paliła, by mi o tym powiedzieć.
Spuściłem wzrok na swoje dżinsy. Nie miałem pojęcia, co mam mu powiedzieć. Cholera, że też na świecie istnieją takie kobiety, które łapią faceta na tatusia. Westchnąłem, po czym wstałem i bez słów poklepałem przyjaciela po plecach, a on jęknął i uderzył czołem o biurko.
- Aha? - powiedziałem przeciągle, odstawiając naczynie na biurko. - Rozumiem, że randka się nie uda...
- Nie było żadnej randki, rozumiesz? - wrzasnął rozwścieczony, wstając i kierując na mnie rozogniony wzrok. - Nie było! I chwała za to!
- Dobra, stary, nic z tego nie rozumiem. - Uniosłem ręce w geście poddania. - Przecież miałeś się świetnie bawić, mówiłeś, że dziewczyna jest cudowna.
- Może i jest, ale nie chce być ojcem zastępczym. - mruknął, a ja w jego głosie usłyszałem nutkę żalu.
- Co?! - zawołałem niedowierzająco. - Laska ma dziecko?
Michel nie patrząc na mnie pokiwał głową. Zaczął bezmyślnie pukać ołówkiem w blat. Widziałem po nim, że jest naprawdę rozżalony.
- Powiedziała ci? - zapytałem. Chciałem jakoś pomóc, wysłuchać, cokolwiek!
- Niechcący - mruknął. - Spóźniła się lekko, tłumacząc, że musiała dziecko odstawić do przyjaciółki. Rozumiesz to?! Jakoś wcześniej się nie paliła, by mi o tym powiedzieć.
Spuściłem wzrok na swoje dżinsy. Nie miałem pojęcia, co mam mu powiedzieć. Cholera, że też na świecie istnieją takie kobiety, które łapią faceta na tatusia. Westchnąłem, po czym wstałem i bez słów poklepałem przyjaciela po plecach, a on jęknął i uderzył czołem o biurko.
- Julie -
Kolejny raz w tym tygodniu nie zajmowałam się pracą, tylko pocieszaniem przyjaciółki. Dziękowałam Bogu, że nikt tu nie wszedł, bo Liliane wyglądała okropnie. Miała na sobie pogniecioną sukienkę, blond włosy były skołtunione, a makijaż spływał razem z łzami. Pół leżała na moich kolanach i łkała głośno. Gładziłam ją po głowie, starając się uspokoić jej zszargane nerwy. Tak bardzo było mi jej szkoda, że moje oczy szkliły się od łez. Opowiedziała mi jak nieświadomie zniszczyła sobie randkę. Nawet nie wiedziała, co takiego powiedziała, ale ten palant poszedł i bez słowa wyjaśnienia ją zostawił.
- Ja naprawdę jestem taka beznadziejna? - zaszlochała głośno. - Co ja znowu zrobiłam nie tak?
- Cii, nie mów tak nawet! - zawołałam oburzona.- To ten facet jest głupkiem.
- Julie - załkała, ledwie łapiąc powietrze. - Ale ja chyba naprawdę się w nim zakochałam.
Masz ci los. Nie wiedziałam, co zrobić. Cholera, że też na świecie istnieją tacy mężczyźni, którzy mają w nosie uczucia kobiety. Nagle do głowy wpadł mi pewien pomysł. Może i był do mnie niepodobny, no ale...
- Wiesz gdzie ten dziad mieszka? - zapytałam, podnosząc ją z moich kolan.
- Nie, ale wiem gdzie pracuje - odpowiedziała, ścierając łzy.
- To uspokój się, za trzy godziny kończymy. Dzisiaj Milicent mówiła, że mamy wyjść wcześniej, bo jakiś poważny klient przychodzi bezpośrednio do niej i mamy nie przeszkadzać. Idź się ogarnąć, pójdziemy do tego twojego ukochanego. Nie może być, że gość sobie igra z twoimi uczuciami. - Liliane patrzyła na mnie szeroko otwartymi oczami, ale nie protestowała. Poszła szybko do łazienki.
Wstałam chcąc dokończyć rozpoczęty projekt. Postanowiłam, że za wszelką cenę pomogę jej z tym facetem. Zawsze była strasznie nieśmiała i za każdym razem to przeszkadzało jej w zawarciu jakiegokolwiek związku. Spojrzałam na zegarek, po czym sięgnęłam po ołówek. Musiałam się na to wszystko mentalnie przygotować.
Kilka godzin później
Szłyśmy przez miasto, mijając ludzi spieszących za swoimi interesami. Narastała we mnie determinacja i podirytowanie. Na dworze było strasznie gorąco. Liliane wcale się odzywała, szła w milczeniu, mnąc w dłoni chusteczkę. Co chwila ocierała jakąś zabłąkaną łzę wypływającą z jej oczu. Po kilkunastu minutach marszu, spocone i zmęczone podeszłyśmy pod jakiś spory gmach. Było to biuro projektów niejakiego Bonneta. Czyli ten facet był architektem? Tak samo jak Adam... Mając jakieś dziwne przeczucie, weszłam do środka przytrzymując drzwi dla Liliane. Widziałam jak niepewnie się tutaj czuje.
Weszłyśmy po długich schodach, podążając w kierunku biur dla pracowników.
- Wiesz, w którym pokoju pracuje? - zapytałam nie oczekując odpowiedzi, no bo niby skąd miała to wiedzieć? Rozglądałam się po drzwiach, szukając jakiejkolwiek wskazówki.
- Dwieście siedem. - odrzekła ledwo słyszalnie. Rzuciłam jej zaskoczone spojrzenie, ale stwierdziłam, że o szczegóły wypytam później.
Zaczęłam szukać odpowiednich drzwi. Dwieście pięć, dwieście sześć... Wzięłam śmiało za klamkę, wsadzając głowę do środka. Zatkało mnie. Przy jednym z biurek stał Adam i w skupieniu coś szkicował.
- Adam? - zapytałam zszokowana, wchodząc do środka.
Mężczyzna podniósł głowę i spojrzał na mnie zaskoczony.
- Julie? - powiedział, podchodząc do mnie. - Co ty tutaj robisz?
- Eee... - zacięłam się, gdy nagle w drugim końcu pokoju dostrzegłam wysokiego mężczyznę z brązowymi włosami. Stał przy oknie, przeglądał jakieś papiery i nawet nie zaszczycił nas spojrzeniem. Zawrzało we mnie. - Ja do twojego kolegi jeśli można.
- Do Michel'a? - Widziałam, że Durand już kompletnie nic nie rozumie. - Michel?
Facet spojrzał na nas, a kiedy dostrzegł blondynkę, która niepewnie czaiła się ze mną zesztywniał, wpatrując się w nią. Papiery wypadły mu z ręki.
- Co ty tutaj robisz? - wyszeptał, zbliżając się powoli w naszym kierunku. Wzięłam Adama za rękę, po czym wyciągnęłam go ukradkiem z jego własnego biura. Zbiegliśmy na dół, wychodząc na dwór.
- Nie uważasz, że należą mi się jakieś wyjaśnienia? - zapytał nadal zbity z tropu. Wytłumaczyłam mu pokrótce, o co poszło. Adam klepnął się w czoło.
- Matko, czyli twoja przyjaciółka to ta Liliane, tak? I wyszło, że Mickey to jej dziecko? Zgrozo, jaki z Michel'a pacan!
Może sytuacja była na to zbyt poważna, ale oboje wybuchnęliśmy śmiechem. Jaki ten świat był mały! Teraz pozostało nam tylko czekać na to, czy ta kąpana w gorącej wodzie dwójka się pogodzi.
____________________________________________
Hej! ;*
Tak, jestem zła! Wiem! Spóźniłam się z rozdziałem prawie dziesięć dni, ale lekko się rozleniwiłam w te wakacje xd Musicie wybaczyć! Mam nadzieję, że rozdział Wam się spodoba. c;
Jutro pewnie dodam na Harry'ego. c; Chyba, że jeszcze dziś wieczorem mi wyjdzie. ^^
Pozdrawiam! ^^
Świetny rozdział ^^ Kurczę, dlaczego Michel tak się zachował? :C Szkoda mi się zrobiło Lilianne :C
OdpowiedzUsuńPrzez chwilę miałam wrażenie, że Michel rzuci tymi papierami w Julie xd
Mina Adama w tamtym momencie musiała być bezcenna xd
Jestem ciekawa jak t wszystko dalej się potoczy. Mam nadzieję, że Michel da Lilianne szansę, bo to na prawdę miła dziewczyna :)
Czekam na następny! :D
Pozdrawiam :3
PS. Pierwsza! :D
Michel to świnia. xd Ja to wiem!
UsuńHaha, jakby rzucił, to by Adaś mu tego nie darował.:D
Dziękuję ślicznie za komentarz. ^^
Pozdrawiam. c;
Cześć! ;*
OdpowiedzUsuńRozdziały tutaj są takie zabawne i rozluźniające, że z wielką przyjemnością się za nie zabieram. Potrafią poprawić humor. :)
Faceci, to świnie. Co Michel ma do dzieci? To miała być tylko randka, nie miał od razu się z nią żenić i wychowywać jej dziecko. Zresztą czemu mu to tak przeszkadza? Dzieci są cudowne. Poza tym, jak się kogoś kocha, to nie ma znaczenia, czy ma jedno dziecko, czy pięć, czy dziesięć. Ważne, żeby oni mogli być razem. Eh.. Zresztą, gdyby poznał Mickey, to od razu by go pokochał. :D Michel zachował się, jak świnia, bo tak po prostu zostawił Liliane. Nic nie powiedział tylko po prostu odszedł. Drań! A tak go polubiłam... Nie, no, w sumie i tak go uwielbiam. :D
Hahaha, od razu zaczęłam się śmiać, gdy Julie postanowiła wybrać się do pracy Michel'a. Wiedziałam co się kroi i nie mogłam doczekać się tego momentu. Wyobrażałam to sobie trochę inaczej, ale i tak było fajnie i zabawnie. :D Mam nadzieję, że Liliane pogodzi się z Michel'em, a ten zaakceptuje jej dziecko. Hahaha, naprawdę fajnie wyszło. :D
Pozdrawiam! <3
Taak, Michel chyba ma jakiś problem do dzieci. xd
UsuńZwłaszcza, że to przecież nie jest dziecko Liliane, tylko to Mickey. ;D
Hah, mnie rozbawiło to ich: "Adam?!" "Julie?!" xd
Dziękuję ślicznie za opinię. c;
Pozdrawiam! <3
O kurczaczki, ale się porobiło.
OdpowiedzUsuńMichel taki kochany. Niezbyt ładnie postąpił.
Liliane na pewno nie chciała się z nim wiązać dlatego by grał tatusia. Jejciu :c
Julie i Adam musieli być zdziwieni skoro wpadli na siebie w biurze. Co za dziwny zbieg okoliczności, no nie?
Musze przyznać, że był to całkiem dobry pomysł. Teraz tylko się zastanawiam co tamci oboje wymyślą w tym pomieszczeniu.
Może rzucą się na siebie i zaczną się całkować?
Albo będą się tak kłócić, że w końcu Julie i Adam nie wytrzymają i się dołączą?
Zaskoczyłaś mnie zupełnie tym rozdziałem. Kto by pomyślał, że tak może się potoczyć?
Od samego początku czytam sobie i myślę:
"O pójdą do wesołego miasteczka i będą się świetnie bawić razem. Pójdą na diabelski młyn, a później na strzelnicę. Adam strzeli w wieżę i wygra misia, którego da Julie. Później zjedzą watę cukrową i ewentualnie buzi buzi"
Wszystko zaplanowane ładnie, ale Twój rozdział bardziej mi się podobał :)
Pozdrawiam i życzę weny <3
Haha, dla Ciebie Michel zawsze będzie kochany. xd Nawet jakby ich tam wszystkich pozabijał! ;>
UsuńA może rzucą się na siebie w innym celu? Może się pozabijają? xd
Haha, Paulo Coelho układa plan! :D
Dziękuję ślicznie za opinię! ^^
Pozdrawiam! <3
Super rozdział!
OdpowiedzUsuńBardzo lekki i przyjemny (: Dzięki za powiadomienie, bo nie widzę tu niestety nigdzie możliwości dołączenia do obserwatorów.
Widać, że Adam i Julie czują do siebie coraz większą mięte. Jestem ciekawa, jak uda się ich "dzisiejsze" spotkanie. Już nie mogę się doczekać, aż rozwiniesz tą znajomość.
Michel trochę przesadził ze swoim gniewem o dziecko. Też bym się trochę wkurzyła, ale na pewno nie odeszłabym bez słowa pożegnania. Mam nadzieję, że Liliane uda mu się wszystko przetłumaczyć i będzie happy end! Tym bardziej, że Mickey'go nie da się nie kochać!
Apeluję o dłuższe rozdziały, bo te są zdecydowanie zbyt krótkie ^^
Życzę weny! :*
Kurczaczki, nie mam pojęcia, co jest z tymi obserwatorami. ;<
UsuńW układnie normalnie mi ich wyświetla, a tutaj nie chce! Chamstwo! Muszę to jakoś naprawić! xd
Ja też się nie mogę doczekać. :D
Pewnie, zwłaszcza, że Mickey to nie dziecko Liliane. c; Tylko jej siostry.
Dziękuję ślicznie za opinię. ^^
Pozdrawiam! <3
Nowy :D, ale ja klasycznie wszędzie ostatni :c. Super rozdział ! Spokojnie się go czytało, biedna Liliane ;( bardzo ją lubię :0. Nwm co dalej napisać bo takie tu długie komentarze, a ja ci z takim krótkim wyjeżdżam :|. No, ale yolo bo oboje wiemy że wyszedł świetny rozdział i nie trzeba pisać o nim długaśnych kom-ów by wyrazić swój podziw ^~^. Tag więc weny ! Liczę szybko na nowy( no, ale wiem że aż dekadę będę czekał ;-;) weny :*.
OdpowiedzUsuńBajo :D
Nic się nie stało, też tak mam. xd c;
UsuńHah, krótki, długi, ważne, że jest! ;]
Dziękuję ślicznie za opinię. ^^
Pozdrawiam!
No i tak to jest jak się od razu nie skomentuje...nie dość, że wylatuje z głowy i przypomina się za miesiąc, to jeszcze nie pamięta się dokładnie rozdziału :/ Przynajmniej mam wymówkę, żeby czytać go jeszcze raz :3
OdpowiedzUsuńTak, świat jest jednak mały xd
Mam tylko nadzieję, ze Liliane i Michel się nie pozabijają w tym biurze :P A tak serio, to mają się pogodzić, pobrać, Mieckey będzie miał tatusia, oni się będą kochać (w sensie uczucie xd) i wszyscy szczęśliwi :P Niech będą szczęśliwi ;__;
Ale to nie oni są główną parą, tylko Julie i Adam:D Teraz jakoś nie mogę się doczekać, aż ich spikniesz:DD Brakuje mi słodkości w stylu Melodii:C
Czekam na więcej!:3
Pisz szyyybko;)
Ściskam - Lilly <3
Haha, a myślałam, że zapałki mają większy zapłon!xd
UsuńNie, może nie będzie tak źle. Ewentualnie któreś pójdzie oknem. xd
Mickey nie jest dzieckiem Liliane! Awrr!
Dziękuję ślicznie za opinię! ^^
Pozdrawiam! <3
Z racji, że się przebudziłam i od pół godziny nie mogę zasnąć uznałam, że idealnym wykorzystaniem tego czasu będzie nadrobienie zaległości u Ciebie. Na wstępie dodam, że Maja pozbawiona snu, to Maja zła i zrzędliwa, więc z góry przepraszam, jeśli będę zbyt upierdliwa <3
OdpowiedzUsuńNie spodobała mi się reakcja Michela. Ma dziewczyna dziecko i co? To przecież nie konie świata! Poza tym znam ludzi, którzy mimo że są samotnymi rodzicami chcą trochę zaszaleć, a nie szukać tego "tatusia" czy "mamusi" dla swojego dziecka. Poza tym, co miała Liliane zrobić? Na pierwszym spotkaniu powiedzieć "Słuchaj jestem samotną matką, umówisz się ze mną?". Musiała przecież wybadać chłopaka, bo skąd mogła wiedzieć, że okaże się Michelem, chłopakiem który boi się dzieci -.- Dodatkowo jestem pewna, że gdyby poznał Mickiego, to sam pociągnął by ją za rękę do ołtarza, a dzieciaka zaadoptował! I... I... I to przecież nie jest dziecko Liliane! Jak w ogóle doszło do tego nieporozumienia? Pewnie usłyszał słowo dziecko i bez zastanowienia uciekł! Pierdoła, nie facet!
Okej, myślę, że moja frustracja powoli znika.
Dobrze, że Mickey jest uroczy a Ziuli zaprosiła Adama na randkę! Nie mogę się doczekać!
O mamuniu Julie jest zajebista! W życiu bym nie pomyślała, że wpadnie na taki pomysł xd I o matko, to spotkanie xd Hahaha xd W moim wyobrażeniu Adam wyglądał słodko, kiedy był zdezorientowany i nie wiedział co się dzieje i dlaczego dziewczyna, która mu się podoba szuka jego przyjaciela xd Przekomiczna sytuacja, a najzabawniejsze, że taka prawdziwa! Jestem ciekawa ile ludzi rzeczywiście doświadczyło czegoś takiego xd
Lecę czytać dalej! ^^
Xoxo,
Mei.
Ps. Mam nadzieję, że w następnym rozdziale będzie ich randka w wesołym miasteczku! *łapie za kciuki*
Pss. Hahaha xd Właśnie musiałam zweryfikować, że nie jestem robotem, a miało mi w tym pomóc znalezienie burrito w obrazkach xd
Dziękuję ślicznie za opinię! <3
UsuńPozdrawiam! c;