piątek, 4 lipca 2014

Rozdział VII

- Adam -

      Szedłem powoli ulicami Paryża z rękami wsadzonymi do kieszeni jasnych dżinsów. Oprócz nich miałem jeszcze białą koszulę, z zawiniętymi rękawami oraz czarne trampki. Nie wiedziałem czemu, ale w takim stroju czułem się zawsze najlepiej i najswobodniej. Słońce powoli chyliło się już ku zachodowi. Julie napisała mi sms'a, że jej mały gość zostaje na noc, więc po cichu postanowiłem sobie, że pomogę jej do końca. Ludzie wychodzili na wieczorne spacery, pełno było par. Obejrzałem się za jedną, która zaczęła się całować na środku jezdni, a jakiś samochód zaczął na nich trąbić. Pokręciłem głową z niedowierzającym uśmiechem i poszedłem dalej. Od kamienicy Julie dzieliło mnie tylko kroków.

     Pociągnąłem za ozdobną, mosiężną klamkę, po czym wszedłem na mroczną i chłodną klatkę schodową. Zerknąłem na zegarek, który nosiłem na przegubie lewej dłoni; dziewiętnasta czterdzieści jeden. Wbiegłem po kilku schodkach na wysoki parter, by po chwili zadzwonić do drzwi z numerem jedenaście. Czekałem cierpliwie, aż ktoś mi otworzy, ale nic takiego się nie działo. Zadzwoniłem ponownie.

- Adam, wejdź! Otwarte! - usłyszałem głoś Julie, dochodzący z głębi domu. Uniosłem brwi, po czym zrobiłem tak, jak mi nakazała dziewczyna. Powitał mnie znajomy kwiatowy zapach. 

- Cześć! - zawołałem z przedpokoju. Ściągnąłem trampki dwoma kopnięciami i poszedłem do salonu. Dziewczyna siedziała na podłodze obok małego szkraba, który zawzięcie przeglądał jakąś książeczkę. Chłopczyk miał może dwa lata. Odwzajemniłem uśmiech, który posłała mi Julie. Usiadłem koło nich.

- Cześć kolego, jak masz na imię? - zapytałem, z uśmiechem patrząc na okrągłe oczka, które przyglądały mi się z ciekawością.

- Nie powiem ci. - odrzekł chłopczyk po długim namyśle, sepleniąc lekko. - Ty mi powieć!

     Razem z szatynką wybuchnęliśmy śmiechem.

- Ja jestem Adam, a to jest Julie. - powiedziałem, wskazując na moją towarzyszkę.

- Mickey zna Ziuli. Ziuli jeśt baldzo fajna. - odpowiedział Mickey, zdradzając mi tym samym, jak ma na imię. - Pobawis się zie mną? Ziuli nie umie się bawić w siamochody, ale ty jeśteś chłopciem i na pewno potlafisz.

      Spojrzałem na niego z rozbawieniem. 

- Pobawię. - przytaknąłem. - Ale najpierw mi powiedz, gdzie tak pięknie nauczyłeś się mówić.

- Mickey jeśt mądlym chłopciem i się naucył! - Zaśmiał się wesoło, a ja wziąłem z podłogi jakiś samochodzik. Cóż, zabawę czas zacząć.

- Julie -

    Siedziałam na kanapie i z rozbawieniem przyglądałam się Adamowi, który śmigała samochodami po całym pokoju, a Mickey zachwycony nowym przyjacielem, razem z nim.

- Zobacz, a teraz skręcamy i... Aaa, mam Twój nosek! - zawołam szatyn, łapiąc małego miśka z podłogi i udając, że pluszak łapie Mickey'ego za nos. Chłopczyk roześmiał się rozradowany, po czym wdrapał się Adamowi na barana.

- Jeć balanku! - zawołał, waląc chłopaka po głowie. Myślałam, że umrę ze śmiechu. Adam też się zaśmiał, po czym zaczął biegać w kółko, udając pociąg.

- Miał być balanek, a nie lokomotywa! - stwierdził obrażony Mickey. - Maś mi źlobić balanka!

      Spadłam z kanapy pod wpływem ogromnego ataku śmiechu. Chłopczyk był okropnie zabawny. Z zaskoczeniem patrzyłam, jak Adam zgadza się na nowe zabawy, bez słowa protestu. Sam cieszył się z nich jak jego towarzysz.

- Ziuli choć! - krzyknął Mickey, karząc Adamowi zsadzić go na ziemie. - Telaz ciebie Adaś powozi na balana!

- O nie! - zaśmiałam się głośno, automatycznie wracając na kanapę. - Twój baranek, by się połamał, gdyby wziął mnie na plecy.

       Zszokowana stwierdziłam, że Adam zbliża się do mnie powoli z wyciągniętymi rękami, zmrużonymi o oczami i przebiegłym uśmiechem na ustach. 

- O nie! - powiedziałam ostrzegawczo, wyciągając palec przed siebie. Mimo to, uśmiech nie schodził mi z twarzy. - Nie radzę, naprawdę!

   Adam roześmiał się dziko, po czym ruszył w moim kierunku. Pisnęłam i zaczęłam mu uciekać. Ganialiśmy się po całym salonie, a Mickey cały czas dziko się śmiał i dopingował raz mnie, raz chłopaka. Gdy w końcu stwierdziłam, że opcje ucieczki mi się skończyły, z desperacją chciałam zwiać do kuchni. Niestety nie zauważyła samochodzików porozwalanych po całej podłodze. Poślizgnęłam się na jednym. Poczułam, że lecę do tyłu, gdy nagle czyjeś mocne ręce złapały mnie w talii.

- A widzisz, trzeba było nie uciekać barankowi! - roześmiał się Adam, po czym postawił mnie na ziemię. 

     Zawtórowałam mu. Zaśmiewaliśmy się tak kilka sekund, a po chwili natrafiłam na jego brązowe oczy, które patrzyły na mnie ciepło. Przestawałam się śmiać, ze zdziwieniem obserwując, jak Adam robi to samo. Po chwili staliśmy wpatrując się w siebie, nie widząc niczego ani nikogo. Moja ręka mimowolnie drgnęła. Miałam straszną ochotę dotknąć jego policzka...

- Ha! - zawołał Mickey, a my podskoczyliśmy jak oparzeni, po czym spojrzeliśmy na dziecko. Mickey stał na stole i machał rączkami do jakieś znanej tylko jemu piosenki.

- Mickey! - Oboje rzuciliśmy się go ratować, bo mało brakowało, a spadłby na podłogę. Nasze ręce zetknęły się, a ja poczułam tą niewysłowioną chęć pogłaskania go po twarzy. Chłopak odchrząknął, po czym postawił małego na podłogę. 

- A może Julie zrobi nam coś do jedzenia? - zagadnął, z uśmiechem nachylając się nad chłopcem. 

- Tak, tak! - zawołał chłopczyk wesoło. - Mickey chcie jeść! Ciekolade!

      Zaśmialiśmy się głośno.

- Ciekolady nie mam. - powiedziałem, czochrając włoski dziecka. - Ale mogę wam zaproponować pyszną zupkę ze słoiczka! Co wy na to?

- Ou, ja podziękuję! - odrzekł chłopak, podnosząc ręce na wysokość klatki piersiowej. - Wolałbym za to kanapki!

- Ziupke, ziupke! - krzyknął Mickey, podskakując.

- Dobra, to Ziuli wam coś przygotuje, a wy idźcie się bawić. - odrzekłam z uśmiechem. 

- Mickey, chodź! - zawołał nagle Adam. - Poskaczemy Julie po łóżku!

    Mały wręcz zapiał z zachwytu. Chłopak porwał go na ręce i udając samolot, pobiegł do mojej sypialni. Pokręciłam głową z szerokim uśmiechem. Poszłam do kuchni w celu przygotowania kolacji moim gościom. Wyjmując produkty, głęboko zastanowiłam się nad tym, jak Adam świetnie opiekował się Mickey'em. Był cierpliwy, opiekuńczy, miły i szczęśliwy z faktu, że może to robić. Byłby dobrym ojcem, pomyślałam. Po chwili z przerażeniem odgoniłam od siebie tą niecodzienną myśl. Poukładałam kanapki na talerzu, zupkę dla dziecka wyłożyłam na jego talerzyk w kształcie misia, po czym poustawiałam to wszystko na tacy. Wlałam jeszcze soku do dzbanka, wzięłam szklanki i podążyłam do własnej sypialni. Było tam podejrzanie cicho. 

      Weszłam do środka, a widok, który zobaczyłam strasznie mnie rozczulił. Adam leżał ma moim łóżku, a Mickey ułożył się na nim, przytulając mocno do jego szyi. Oboje spali. Uśmiechnęłam się, odstawiłam tacę na stolik, po czym sięgnęłam po koc. Nakryłam ich delikatnie. Odniosłam posiłek do kuchni, po czym wróciłam z powrotem. Położyłam się delikatnie koło nich. Po kilku minutach zaczęłam robić się senna, a moje powieki opadać. Nie zauważyłam nawet kiedy zasnęłam.
________________________________________________
Cześć!

Jeju! Mam godzinę spóźnienia! :c Rozdział miał być trzeciego, a ja dodaję czwartego. Nie wyrobiłam się. Prawie cały dzień nie było mnie w domu. xd Te wakacje są naprawdę świetne. :)
Mam nadzieję, że Wam też mijają wspaniale. <3

Jest to jeden z moich ulubionych rozdziałów na tym blogu. :3 Mickey jest taki słodki! :D Mam nadzieję, że przypadnie Wam do gustu. c:

Kolejny rozdział za dziesięć dni. ^^

Przepraszam, że nie odpowiedziałam na Wasze komentarze pod ostatnim rozdziałem, już się za to zabieram!

Pozdrawiam i dziękuję za każdą opinię. <33
       
PS. Jak Wam się podoba nowy szablon? c: Moim zdaniem jest cudowny! <33

14 komentarzy:

  1. O matko! O.o Ja patrzę, a ja nie mam wcale tak dużych zaległości na tym blogu! Dlatego aby poprawić sobie humor i zająć czymś myśli zabieram się za czytanie (:
    Rozdział VI:
    Rozdział spokojny i sielankowy, no, pyomijając spóźnienie i łzy Liliany xd
    Adama szef jest naprawdę miły :) Z doświadczenia wiem, że spóźnienie zazwyczaj kończy się i zostaniem dłużej i obcięciem pensji oraz złym i podejrzliwym wzrokiem szefa do końca pracy xd
    Ja po prostu wiedziałam, że nowa dziewczyna Micheala będzie miała coś wspólnego z Julie xd Mój mądry szósty, może nawet siódmy zmysł ;d
    Doprawdy, zapowiada się naprawdę ciekawy wieczór, dobrze, że nie muszę na niego czekać, ha! ^^
    A Julie zachowała się jak na dobrą przyjaciółke przystało, aczkolwiek nie wiem czy jest gotowa na malucha xd Ile ja bym dała, aby cofnąć się do tego dnia, kiedy sama się na coś podobnego zgodziłam c; Przynajmniej moje zdrowie i psychika by nie ucierpiały ;d
    Rozdział VII: Omo. Czyżbym była pierwsza? O.o Masz prawo być ze mnie dumna! ^^
    Mhm, tak Adamie, "pomożesz" Ziuli do końca, nawet jeśli oznacza to zostanie na całą noc w jej domu xd Oh, ale ty się poświęcasz! ;d
    Dlatego wlasnie nie lubię dzieci xd Może i są słodkie, urocze i przezabawne, ale trzeba liczyć się z faktem, że są również wymagające, kapryśne i szalone! Te małe potwory są straszne! Myślę, że myślę tak dlatego, że sama mam nadal dwa latka xd Może pół, aby idealnie sięgać głową ponad stół ;d
    Nie rozumiem dlaczego Ziuli (nie odpuszczę xd) z przerażeniem odsunęła od siebie myśli o Adamie jako ojcu. Przecież każdy kiedyś zostaje ojcem, a skoro widać jak teraz traktuje dzieci to tylko chwalić niebiosa, że zesłał tak świetnego faceta ^^ No chyba... Chyba że nasza Ziuli pomyślała o sobie w roli jego żony xd
    Opis tej złożonej główki maleństwa wyszedł Ci swietnie! ^^
    I to uczucie pomiędzy Adamem i Ziuli... Ciekawe ciekawe (;
    Dziękuję za poprawę humoru, ja po prostu wiedziałam, że tak będzie, a przy okazji nadrobiłam zaległości ^^

    Szablon genialny, doprawdy *skromność, aż bije ode mnie*
    Hah, żarcik xd
    Ale cieszę sie, że Ci się podoba ^^

    To czekam na nowy rozdział, życzę weny i czasu na pisanie, złotko ;*
    Xoxo,
    Mei.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mi miło, że poprawiłam Ci humor. ^^
      Jeej, ja nawet nie mam szóstego zmysłu, a Ty mi prawisz o siódmym! xd
      Zdrowie i psychika? Ou... xd
      Pewnie, że jestem dumna! :*
      Tak, tak - Ziuli xd Heheh xd
      Ja lubię dzieci, ale z daleka. :p
      Dziękuję ślicznie za opinię. <33
      Pozdrawiam. ^^
      PS. Kocham Twoją skromność. xd

      Usuń
  2. Cześć! ;*
    Rozdział, jak zwykle cudowny, ale mało opisów. :( No, ale rozumiem, że tak musiało być, bo inaczej nie pokazałabyś nam, jaki słodki jest Mickey. :D
    Kilka razy zauważyłam, że gdy psiałaś, jako Julie, to zamiast 'powiedziałam' było 'powiedziałem'. :D Są to malutkie błędy, ale może nie zauważyłaś, więc mówię. ;)
    Ten Mickey, to takie słodkie, zabawne, urocze i boskie dziecko, że mam ochotę go przytulić! Taaaki słodziak! <3 Kocham go. :D Ten rozdział bardzo mnie rozbawił, fajne są takie odcinki. ;)
    Było uroczo i słodko. Taka chwilowa rodzinka. :D Też myślę, że Adam byłby świetnym ojcem; nie dziwię się, że Julie doszła do takiego wniosku. Adam naprawdę bardzo dobrze opiekował się chłopczykiem. Mickey miał cudownych opiekunów. :)
    Na koniec taki rozczulający moment. :) Słodko, bardzo słodko. Już za dużo miłości w tym rozdziale, haha. :D Fajnie, że Julie położyła się obok nich. Gdy się obudzi zobaczy przy sobie Adama. Ach. :D
    Pozdrawiam! ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No wiem, że mało opisów, ale masz rację - jakoś musiałam pokazać charakterek malucha. :)
      Za bardzo przestawiam się na męską perspektywę. xd Dziękuję za wykazania błędów. <33
      Przytul, przytul, ja bym go zjadła. :D
      Och, co ja bym dała za taki widok po przebudzeniu. *.*
      Dziękuję ślicznie za komentarz. <33
      Pozdrawiam. c;

      Usuń
  3. Aaaaa! Jaki kochany, słodziutki dzieciaczek! Mickey naprawdę skradł moje serce :)
    Słodkie było też opiekowanie się chłopczykiem przez Adasia. Naprawdę ma świetny kontakt z dziećmi. Aż pozazdrościć. Julie też zdawała się dawać z siebie wszystko, jednak została zastąpiona Adamem.
    Julie miała rację, co do tego, że Adam mógłby być świetnym ojcem. Też mam takie wrażenie.
    Wszyscy razem tworzyli tak chwilowo kochaną rodzinkę. Jeszcze brakuje jednej dzidzi i pieska! Wtedy by było idealnie!
    Koniec był jeszcze lepszy, jak wszyscy zasnęli obok siebie.
    Mogę teraz wszystkich przytulić?
    Słoodko <3
    Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wieem, Mickey jest przesłodki! :)
      No nie?! Ona se tylko patrzyła, a Adaś robił za niańkę! xd
      Dzidzi i pieska? xd Hahahah, pomyślę nad tym! ? :D
      Haha, przytul, ja też chce! <33
      Dziękuję ślicznie za komentarz. ^^
      Pozdrawiam. c:

      Usuń
  4. Ojejuuu, Mickey jest na serio słooodki! :D Pomimo, że to dziecko (czyli wredny bachor i te sprawy) skradł moje serce od razu! :3
    Adam i Ziuli tworzyliby kochaną rodzinkę :)
    Jakie to słodkie jak Julie tak myśli o Adasiu! :3 Weź niech coś zrobią! Wiesz co takiego no!
    Ziuli ma rację, Adam byłby świetnym tatusiem! :D
    Ojejuu, jaka kochana końcówka :3 Takie to słodkie, że tak wszyscy zasnęli obok siebie, taka rodzinka :)
    Kooochane to takie! :3
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, Mickey jest przekochany. :3
      Co takiego? xd ;> Ty zboczeńcu!
      Dziękuję ślicznie za opinię. ^^
      Pozdrawiam. <33

      Usuń
  5. Cześć, jestem wreszcie!
    Na początku powiem, że szata graficzna jest naprawdę piękna. Sam pomysł na opowiadanie również. Rzadko czytam takie typowe romanse, ale ten czyta się tak lekko i przyjemnie, że zanim się zorientowałam, czytałam już siódmy rozdział.
    Bardzo podobają mi się twoje opisy, jak i samo umiejscowienie akcji. Paryż to przepiękne miasto, choć niesamowicie tłoczne. Ale tak mają chyba wszystkie piękne miasta.
    Ten rozdział był bardzo udany, a Mickey jest niesamowicie słodki! Przypomina troszkę mojego Cutiego, a uwielbiam tego szkraba! <3
    Jedno mi się w nim tylko nie spodobało: gdy już myślałam, że Adam i Julie się pocałują, on im przerwał! :c
    Mam też małą uwagę: Z tego co wiem, Julie ma 24 lata, czyli powinnaś ją opisywać już jako kobietę. Chodzi mi o perspetkywę Adama: on o niej myśli jak o dziewczynie, co daje złudne wrażenie, że opowiadanie jest o nastolatkach :)
    Polecam też zrobić spis rozdziałów, bo archiwum jest mniej czytelne :)
    Opowiadanie jest naprawdę na poziomie - trzymaj tak dalej!
    Życzę weny! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mi miło, że do mnie zawitałaś. ^^
      Cieszę się, że się wkręciłaś! :D To chyba znaczy, że z moim pisaniem nie jest jeszcze tak źle... xd
      Marzę o wycieczce do Paryża, ale niestety tylko na tym na razie się kończy. :c
      Cutie! Moje słoneczko! :D Mickey też jest cudowny! <33
      No tak, niedobre dziecko! xd
      Kurczę. o.O Nie zwróciłam uwagi na to jak ich opisuję. Przyzwyczaiłam się do pisania o nastolatkach. Muszę się poprawić, dziękuję za celną uwagę. c:
      Właśnie, muszę pomyśleć nad spisem treści!
      Dziękuję ślicznie za opinię. :)
      Pozdrawiam. :*

      Usuń
  6. Co by tu....kocham dzieci i kupiłaś mnie tym maluchem :P
    "- Cześć kolego, jak masz na imię? - zapytałem, z uśmiechem patrząc na okrągłe oczka, które przyglądały mi się z ciekawością.

    - Nie powiem ci. - odrzekł chłopczyk po długim namyśle, sepleniąc lekko. - Ty mi powieć!

    Razem z szatynką wybuchnęliśmy śmiechem.

    - Ja jestem Adam, a to jest Julie. - powiedziałem, wskazując na moją towarzyszkę.

    - Mickey zna Ziuli. Ziuli jeśt baldzo fajna. - odpowiedział Mickey, zdradzając mi tym samym, jak ma na imię" <---- ten fragment wygrał wszystko hahha :P Przesłodki chłopczyk:D
    Hmm...Adam byłby dobrym ojcem? Widzę, że Julie już ma plany co do niego ^^
    Musieli tak słodko wyglądać na tym łóżku we trójkę..jak rodzinka:3 Życzę im takiej:P
    Szablon jest śliczny<3
    Czekam na kolejny cudny rozdział;*
    Ściskam ~ Lilly <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, mnie też ten moment rozłożył! :D
      Niegrzeczna ta Ziuli, knuję coś za plecami Adasia. ;>
      Dziękuję ślicznie za opinię. :*
      Pozdrawiam. <33

      Usuń
  7. Hej ! Trafiłem tu przypadkiem szukając ciekawego ff ale ku mojej ucieszy znalazłem coš lepszego. Choć ( jak większość facetów) nudzą mnie historie romantyczne za to ta jest inna. Można od pierwszego rozdziału wyczuć głębię tej historii w dwuczłonowej odsłonie, szczerze pokochałem ( w wolnym tego słowa znaczeniu ) Julie. Moje zamiłowanie do niej wzięło się od jej cech oraz charakteru, niby zwykłego a jednak wciągającego jak ruchome piaski.
    Z niecierpliwością czekam na następny i oczywiście dodam do obserwowanych.

    Ps: Jeśli miała byś wolną chwilę to możesz zajrzeć na mojego bloga, może tam znajdziesz jakieś natchnienie choć wiem że mój nie jest aż tak dobry jak twöj

    http://igrzyskakochamiszanuje.blogspot.com/?m=1

    Pozdrawiam
    ~Snow

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo Ci dziękuję za opinię. ^^
      Wpadnę do Ciebie, jak tylko znajdę chwilkę. c;
      Pozdrawiam!

      Usuń