czwartek, 16 lipca 2015

Rozdział XVII

- Julie -
 
      Otarłam usta wierzchem dłoni, po czym spuściłam wodę sedesie. Zwymiotowałam już trzeci raz w ciągu tygodnia. Na szczęście tym razem Adam tego nie widział, bo jeszcze był w pracy, ale po wcześniejszych razach widziałam, że się o mnie martwi. Wstałam z klęczek, po czym podeszłam do zlewu, aby umyć zęby. Wykonując powolne ruchy szczoteczką, wpatrywałam się w moje ponure odbicie w lustrze. Byłam blada, pod oczami miałam ciemne wory, a na czole pojawiły się kropelki potu. Westchnęłam, opłukałam całą twarz chłodną wodą, po czym bez wycierania jej, udałam się do kuchni. Był koniec września, a ja chodziłam po domu jedynie w koszulce Adama, która sięgała mi połowy ud, skutecznie zakrywając bieliznę. Ostatnimi czasy było mi okropnie wręcz duszno. Ustałam przy kuchence, aby sprawdzić, jak ma się obiad. Spróbowałam odrobinę zupy, zamieszałam makaron i napiłam się soku. Ustałam przy oknie i bezmyślnie zaczęłam podjadać paluszki, stojące na parapecie. Nie zastanowiłam się nawet, kto je tam umieścił. Zapewne ja. Od kilku dni jadłam praktycznie cały czas.
 
        Zastanawiało mnie to bardzo. Na początku myślałam, że się strułam. Potem, kiedy nie miałam innych objawów typowych dla tej przypadłości, moje myśli popłynęły w zupełnie innym kierunku. Mimo to bałam się o tym nawet myśleć. Nie chciałam mieć dziecka w tamtym momencie. Groziło mi wyrzucenie z pracy. Milicent dowiedziała się, że nie dokończyłam tych cholernych projektów dla Oliviera. Następnego dnia byłam umówiona z nią na rozmowę. Bardzo się stresowałam. Do tego dochodziło wspomnienie wydarzenia z przed kilku dni. Brzydziłam się tego mężczyzny. Bałam się, że może się to powtórzyć. Jednocześnie nie chciałam o tym nikomu powiedzieć, a zwłaszcza Adamowi. Wstydziłam się, że szybciej nie odepchnęłam tego dupka.
 
    Z zamyślenia ocknęłam się dopiero wtedy, kiedy skończyły mi się paluszki. Ponownie westchnęłam ciężko i wyrzuciłam pustą paczkę do kosza. Jeszcze raz zamieszałam makaron, po czym usłyszałam zgrzytanie klucza w drzwiach. Uśmiechnęłam się, po czym odwróciłam się szybko od kuchni, by powitać męża.
 
- Wróciłem! - zawołał z przedpokoju, a ja usłyszałam jak zdejmuje marynarkę i jak zwykle niedbale rzuca ją na szafkę na buty.
 
- Cześć, kochanie. - powiedziałam, po czym podeszłam, żeby go pocałować. Odwzajemnił pocałunek, uśmiechając się przy tym promiennie.
 
- Dobre wieści, słońce! - zawołał, zdejmując buty. Uniosłam brwi w oczekiwaniu, jednocześnie porządnie wieszając jego okrycie. Strzepnęłam jakiś pyłek z rękawa, po czym poczułam ręce chłopaka w talii. Uniósł mnie w górę, by po chwili iść w kierunku kuchni.
 
 
- Puść mnie, wariacie! - Zaśmiałam się, delikatnie uderzając go w klatkę piersiową.
 
- Nie! - odrzekł, po czym oplótł sobie moje nogi w pasie. Objęłam go za szyję, wpatrując się zaintrygowana w jego zadowolone oczy.
 
- Dostałem podwyżkę! - obwieścił z dumą, opierając się czołem o moje czoło.
 
   Zapiszczałam, ściskając go mocno.
 
- To cudownie! Powinniśmy to uczcić! - krzyknęłam naprawdę ucieszona. Ostatnio z pieniędzmi zaczynało robić się krucho.
 
- Zabieram cię dzisiaj na kolację. - wymruczał, a ja poczułam jego wargi na szyi. Zadrżałam, mimowolnie przymykając powieki. - Do najdroższej restauracji w mieście.
 
   Uśmiechnęłam się, po czym pocałowałam go mocno w usta. Odwzajemnił pocałunek, który porwał nas na dobrą minutę.
 
- A ja ugotowałam dla ciebie przepyszną zupę. - powiedziała z uśmiechem. - Siadaj do stołu, zaraz podaję.
 
- Co tylko rozkażesz, słońce. Tylko najpierw sprawdzę pocztę, bo czekam na ważnego maila od klienta. - odrzekł, po czym poszedł włączyć laptopa.
 
   Cała w skowronkach podeszłam jeszcze raz do kuchenki, wyłączyłam makaron, by po chwili stwierdzić, że zupa musi się jeszcze chwilkę pogotować. Zamyśliłam się na moment. A gdyby tak... Podjąwszy decyzję, nałożyłam makaronu do dwóch miseczek, po czym poszłam szybkim krokiem do łazienki. Wolnym ruchem otworzyłam jedną z szafek, po czym po chwili wahania odsunęłam wszystkie przedmioty i chemikalia, by wziąć małe tekturowe pudełeczko z małym dzieckiem na wierzchu. Odetchnęłam głęboko i zabrałam się za czytanie instrukcji.
 
   Po kilku minutach trzymałam w dłoni test ciążowy, którego wynik był... pozytywny. Na mojej twarzy zaczął pojawiać się szeroki uśmiech, a dłoń automatycznie powędrowała do brzucha. Wpatrywałam się w mały przedmiot w mojej dłoni, a moja euforia sięgała zenitu. Spojrzałam w lustro i ujrzałam swoją roześmianą, zarumienioną twarz.

- Adaś! - krzyknęła, po czym szybkim krokiem wyszłam z łazienki. - Adaś, jestem...

    Ustałam w progu z testem ciążowym w jednym ręku, drugą zaś położyłam sobie na brzuchu. Popatrzyłam zaskoczona na ukochanego. Siedział przed laptopem, a na jego twarzy malował się głęboki szok. Zamrugałam, zastanawiając się, co się stało; przecież nie zdążyłam mu jeszcze powiedzieć. Podeszłam do niego powoli, czując jak uśmiech znika z moich ust.

- Co się stało, kochanie? - zapytałam, dotykając jego ramienia. Odsunął się szybko od mojej ręki, a ja zamarłam, nie wiedząc, co się dzieje.

      Popatrzył na mnie dziwnym wzrokiem. Pełnym żalu, zawodu, złości i czegoś jeszcze, czego nie potrafiłam zinterpretować. Jeszcze raz wyciągnęłam dłoń w jego stronę, ale on poderwał się z kanapy i odsunął ode mnie kilka kroków.

- Przeczytaj. I nic więcej nie mów. - powiedział tylko zdławionym z emocji głosem.

- Ale, Adam... - Ponowiłam próbę, lecz mężczyzna odwrócił się w stronę okna.

   Z walącym głośno sercem, pochyliłam się nad laptopem. Zaczęłam czytać, a z każdą chwilą robiło mi się coraz bardziej gorąco.

 
 Droga Julie,
Dziękuję Ci za tamten cudowny wieczór. Ten pocałunek zapamiętam już na zawsze, choć wierzę, że uda mi się ich skraść dużo więcej. Mam nadzieję, że Twój mąż nie dowiedział się o niczym - problemy są mi zbędne. Liczę na kolejne rychłe spotkanie, będę odliczał godziny do niego.
O. Arnaud
 
PS. Twoje ciało jest idealne.
 
- Nie wylogowałaś się z poczty. - Odezwał się Adam, a ja czułam, że nogi zaczynają się pode mną uginać. Bił od niego straszny chłód. Nie patrzył na mnie, tylko w szybę, po której zaczęły spływać kropelki deszczu. - Ta wiadomość wyskoczyła mi automatycznie. Nie powinienem czytać twojej prywatnej korespondencji. Przepraszam.
 
- Adam, ale przecież ty w to nie wierzysz. - zawołałam cicho, podchodząc do niego, starając się jakoś uspokoić. Przecież to było absurdalne.

   Chciałam położyć mu rękę na ramieniu, a potem go przytulić, ale strzepnął moją dłoń i odsunął się ode mnie. W moich oczach zaczęły zbierać się łzy. Cały czas w jednej dłoni ściskałam test ciążowy, który zapowiadał tak cudowną przyszłość. Teraz staliśmy krok od całkowitego zniszczenia naszego małżeństwa, a najgorsze było to, że nic nie mogłam z tym zrobić.

- Myślę, że... nie mamy sobie nic więcej do powiedzenia. - Mruknął chłopak, po czym wyminął mnie i wyszedł z salonu.

  Przez kilka minut stałam niezdolna do jakiegokolwiek ruchu, trzęsąc się ze strachu. Usłyszałam jakieś dziwne odgłosy, dochodzące z sypialni. Zamrugałam kilka razy, po czym poszłam sprawdzić, co się dzieje. Widok, który tam zastałam, sprawił, że oparłam się bezsilnie o framugę drzwi.

- Co ty...co ty robisz? - wyszeptałam, łkając.

- Pakuję swoje rzeczy. - odpowiedział, wrzucając kolejną koszulkę do torby.

     Zaczęłam szlochać.

- Adam, błagam cię. To wszystko nieprawda. To on mnie...- Nie wiedziałam, co dalej powiedzieć. Mężczyzna nawet na mnie nie patrzył. - Zostań, wytłumaczę ci wszystko. Proszę, zostaw te ubrania.

   Podeszłam do niego, po czym starałam się powstrzymać jego ręce. Popatrzył na mnie, zatrzymując się w połowie zasuwania suwaka. Widziałam, że miał łzy w oczach. Czując słony płyn, spływający po policzkach, ujęłam jego bladą twarz w dłonie.

- Nie rób tego... Błagam cię. - wyszeptałam, nie wiedząc, jak inaczej go powstrzymać. - Ja... jestem w ciąży.

     Mężczyzna popatrzył na mnie zszokowany, a przez jego twarz przewinęły się chyba wszystkie możliwe emocje. Od zdziwienia przez radość aż do całkowitego otępienia. Obserwowałam to wszystko, czując, że serce zaraz zmiele mi żebra. Adam zacisnął powieki, a z jego oczu wypłynęły dwie łzy.

- Tak? - wyszeptał. - A z kim? Z nim czy ze mną?

    Odsunęłam się zszokowana. Poczułam się tak, jakby szatyn przed chwilą mnie spoliczkował. Popatrzył na mnie z jeszcze większą rozpaczą, po czym zarzucił torbę na ramię i szybkim krokiem wyszedł na korytarz. Potem usłyszałam tylko trzaśnięcie drzwi wejściowych. Oddychałam coraz szybciej, czując, że moje życie właśnie dobiegło końca. Zaczęłam rozpaczliwie płakać, po czym opadłam bezsilnie na podłogę. Z kuchni dobiegł straszliwy syk, a po mieszkaniu rozniósł się swąd przypalonej zupy. Skuliłam się w kłębek, obejmując się ciasno ramię. Czułam się tak, jakbym zaraz miała rozpaść się na kawałki.

    Dlaczego? Dlaczego... Przecież ja niczego nie zrobiłam...
________________________________________
Hej!

Jej, przepraszam, że czekaliście na ten rozdział dłużej niż zapowiadałam, ale nagle tyle mi się na głowę zwaliło, że nie miałam kiedy go dokończyć. :c Teraz jednak już jest i obiecuję, że kolejny pojawi się szybciej. Jak się uda, to nawet 20.07. :D

Przepraszam za to, co zrobiłam z życiem Julie i Adasia...

Pozdrawiam! <3

PS. A, wiem, że rozdział krótki, ale to zamierzone. :)




20 komentarzy:

  1. A jednak Julie jest w ciąży.
    No to Olivierowi się udało. Ale że Adam tak bez tłumaczeń jej nie uwierzył.
    Ciekawe co teraz bedzie z nimi.

    Czekam na kolejny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No uwierzył, niestety. Ale w sumie, co pomyślałabyś sobie na jego miejscu?
      Dziękuję ślicznie za opinię. ;*
      Pozdrawiam. ^^

      Usuń
  2. O luuuuju, ale się dzieje!
    Jak Adaś mógł jej nawet nie wysłuchać?! No ja rozumiem złość i te sprawy, ale pogadać by mógł!
    I mamy ciążówkę! Ale beez ojca! Jest not good!
    Mam nadzieję, że nie będziesz ich męczyć zbyt długo :C
    Leece dalej, pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. On był w szoku, panice i nerwie! Trza go zrozumieć!
      Dziękuję ślicznie za opinię! ;*
      Pozdrawiam! ^^

      Usuń
  3. Cześć! :*
    Wybacz za to spóźnienie, ale ostatnio też miałam dużo na głowie. :D
    Rozdział krótki, to fakt, ale tyle się w nim dzieje, tyle emocji, tyle niespodzianek, że mogę wybaczyć Ci jego długość. :D Rozdział wywołał u mnie złość, jednak mimo to bardzo mi się spodobał. Przyjemnie się czytało i chętnie brnęłabym dalej, no ale cóż. Zakończyłaś ten rozdział. :D Mam nadzieję, że następny będzie dłuższy! :)
    Tak czułam, że Julie jest w ciąży. Już się chciałam cieszyć, myślałam, że wszystko będzie dobrze, a nawet lepiej - awans, dziecko. A tu nagle coś takiego... Kompletnie się tego nie spodziewałam! No tak, jak ja mogłam w ogóle pomyśleć, że Julie mogłaby zdradzić Adama. Przecież tak go kocha. Ten dupek Olivier tak mi działa na nerwy, że zaraz go rozszarpię na strzępy! Taki bezczelny, taki okropny, taki fuuu! Jak on tak może! Grrr, nienawidzę go! Co za idiota, noo! Jak on śmie niszczyć cudowne życie Adama i Julie?! Zaraz ja mu zniszczę jego! Kurde no! Nie wierzę, że coś takiego zrobił. Jednak z drugiej strony jestem też zła na Adama. W końcu tak bardzo kocha Julie i wie, że ona też bardzo go kocha, to czemu nie dał jej szans na wytłumaczenie? Powinien jej uwierzyć, prawda? W końcu to jego żona. Czemu się tak zachował? ;( Rozumiem, że był zły, smutny, załamany. Pod wpływem emocji. Dlatego mam nadzieję, że jak ochłonie to wszystko sobie przemyśli, porozmawia z Julie i jej uwierzy. Bo ja nie widzę innego rozwiązania! Oni muszą być razem! Zwłaszcza, że ona jest w ciąży!
    Jej, taki krótki rozdział, a tyle emocji! Cudownie! Dziękuję Ci za to. :*
    Nie mogę doczekać się nowego rozdziału!
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uch, ale wszyscy są źli na Adasia. :D To dobrze, efekt zamierzony, hihi. :)
      Dziękuję ślicznie za opinię! ;*
      Pozdrawiam. :D

      Usuń
  4. Strasznie przepraszam za opóźnienie!
    Cholera jasna! Jak to możliwe? Nie, nie, nie teraz. To nie miało się stać, o jejciu.
    Wdech, wydech, wdech, wydech.
    Co za bezczelny, arogancki, tępy mężczyzna! Co to ma być za e-mail?! Nie dość, że on się na nią praktycznie sam rzucił, to jeszcze takie coś? Nie, to niedorzeczne. Mogła mu powiedzieć od razu, może by Adam jej uwierzył...
    Ona są w ciąży i tu takie coś? Odszedł od niej w najmniej odpowiednim momencie, ale z drugiej strony go rozumiem. Chyba też bym tak zareagowała, jakbym dowiedziała się czegoś takiego. Kurcze..
    Myślałam, że odwołali jego podwyżkę, ale kiedy przeczytałam tą wiadomość... Nie umiem się od tego uwolnić, no po prostu nie mogę. To straszne!
    Mam nadzieję, że oni znowu będą razem. O tak. Muszą! Ona nie może samotnie wychowywać dziecka! :c
    Ugh. Nie mam siły. Nie wytrzymam do następnego rozdziału. :c
    Mogę Cię poprosić o to, żeby następny rozdział był z dwóch perspektyw? Julie i Adama? Byłabym bardzo wdzięczna. To by było wspaniałe i cholernie bolesne jednocześnie. Widzielibyśmy to, jak sobie radzą z tym niemiłym przeżyciem... :c
    No nic, na mnie już pora.
    Miłego dnia!:* (wcale nie ma pierwszej w nocy ._.)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic się nie stało, nie przejmuj się. ;*
      Oj, widzę, że Ty jedna rozumiesz Adama. :D
      Dziękuję ślicznie za opinię. ♥
      Pozdrawiam. :D

      Usuń
  5. Wiedziałam, że Julie jest w ciąży, ale nie spodziewałam się takiego rozwoju akcji. No cholera jasna, głupi Oliver! Jakbym go spotkała, to prędko ze szpitala by nie wyszedł!
    Co z tego, że jestem w piżamie, jest 16:46, a chodzę po domu jak głupia, bo się zdenerwowałam?
    Nie wierzę, że Adam tak łatwo dał się zwieść, a ten cham jakby domyślał się, że mąż Julie zobaczy tego e-maila. Podły typ. Tacy są najgorsi.
    Oby tylko z tych nerwów Julie nie straciła dziecka, bo to by było okropne!
    Pozdrawiam i czekam na nn x

    PS. Już nigdy nie będę robiła sobie tyle zaległości. Moje oczy błagają o krople i brak w ich zasięgu monitora lub telefonu. O zgrozo, nigdy więcej!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No w piżamce o takiej godzinie? :c Szkoda dnia!
      Hihi, nie kazałam Co wszystkiego nadrabiać, ale mimo wszystko dziękuję. :D
      Pozdrawiam! ;*

      Usuń
  6. Jestem tak strasznie do tyłu z tym opowiadaniem, że to aż smutne! Na szczęście Mei, postanowiła wziąć się za siebie, kupiła sobie notesik i zgodnie z nim rozporządza swym czasem (do tego zaczęła mówić w trzeciej osobie, ale ciii...) xd Ja może zrobię tak, że przeczytam wszystko i skręcę jeden długi komentarz, bo jak znowu zacznę komentować pod każdym rozdziałem z osobna, to znając życie znowu coś mi wypadnie i-znowu-jasny-szlak-mnie-trafi... Teraz tylko, gdzie ja ostatnio skończyłam... Rozdział VIII O.o Powinnam zostać za to zbluzgana.
    Rozdział IX: O mój Boże! Nie tego się spodziewałam zaczynając czytać ten rozdział! Zaczął się tak niewinnie, potem było rozkosznie, a na końcu BOOM! Ah, jak ja kocham takie romantyczne scenerie i sytuacje!
    Rozdział X: Ojejku, ale popędziłaś z akcją! W poprzednim rozdziale wyznali sobie miłość, a w tym już zamieszkują razem! Jednak nie mi narzekać, co oczywiście nie robię, jak dla mnie mogliby już wziąć ślub i mieć gromadkę dzieci (i trzeci pokój miałby już swoje zastosowanie) xd I wykrakałam! Hah xd O matko, ja ja się cieszę! To w następnym rozdziale liczę na ślub i pikantną scenę z nocy poślubnej ;) Generalnie bardzo urocze jest ich to życie! I to mnie chyba przeraża, bo wiem jak masz w zwyczaju niszczyć to szczęście. Mam nadzieję, że zbyt wiele dla nich nie planujesz ;)
    Rozdział XI: Ta suknia, jak i sama Julie musiała przepięknie wyglądać, już nie wspominając o całym ślubie! Mam nadzieję, że ich małżeństwo będzie udane i słowa przysięgi nie zostaną zerwane ^^ Swoją drogą, jak oni uroczy byli, gdy się tak oboje stresowali xd
    Rozdział XII: Tyle pozytywnej energii jest w tym rozdziale, że wciąż uśmiecham się jak głupia! I ten taniec... Oh i ta muzyka! Uwielbiam Joviego! A cała sytuacja z bratem Julie i jego dziewczyną mnie zaskoczyła. Od początku się zastanawiałam czemu była smutna, a tu o to chodziło! Dobrze, że wszystko się wyjaśniło i że Denis rzeczywiście będzie tym następnym xd
    Rozdział XIII: Przyjemnie i miło czytało mi się ten rozdział. Adam i Julie są tak dobraną parą, idealnie ze sobą współgrają i ani mi się waż tego niszczyć! A tak, przeczytałam Twój komentarz na końcu, ja się nie zgadzam! Po co niszczyć coś tak idealnego? Co do sceny łóżkowej, to może nawet lepiej, że nie zaszłaś dalej. Ucięłaś w perfekcyjnym momencie i ta magia się nie skończyła tylko idealnie przygasła ;)
    Rozdział XIV: Może i jestem dziwna, może i bardzo polubiła Julie i Adama, ale... Sama nie wiem, zawsze miałam słabość do aroganckich złych charakterów i ja go polubiłam, i nie mam nic przeciwko, aby troszkę poprzeszkadzał w słodkim życiu państwa Durand (bo rozumiem, że Julie przejęła nazwisko Adama?). Wiem, jestem zła i okrutna. Ups.
    Rozdział XV: Coś mi się wydaje, że praca Julie, a raczej brak czasu i zmęczenie będzie miał wpływ na mały konflikt w ich życiu. Mam nadzieję, że sobie z tym poradzą zamiast oddalać się od siebie. Ale o czym ja mówię tak wcześnie! Na razie jest pięknie i kolorowo i niech będzie tak jak najdłużej tylko możliwe! Hm, skoro Julie nie jest w ciąży, to czemu ma mdłości? Czyżby jakaś choroba? Czy może zwykła niestrawność? Ah! Przy Tobie, Melodio, można wszystkiego się spodziewać!
    Rozdział XVI: Zmieniłam zdanie! Ten gnój musi umrzeć! Lubię ciemne charaktery, kiedy no, mają charakter, a nie są popaprańcami! Przecież tak się nie robi! On chyba naprawdę jest chory. Boże, biedna Julie... Niech on położy jeszcze raz na nią swoje paluchy, to mu je utnę jeden po drugim tępymi obcęgami. Buc, jeden, o!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozdział XVII: O mamuniu, a może ona ma tasiemca! Je jak nakręcona, ale ma mdłości, do tego pewnie dojdzie osłabienie, no tasiemiec jak nic! Pani Dr. Mei się odezwała xd
      A mówiłaś, że to nie ciąża! Melodio!
      O matko O.o Nawet nie wiesz w jakim ja szoku jestem! Z tak ogromnego szczęście przejść w takie coś? Jestem czysto zdruzgotana. I zła na Adama! Dlaczego on nie dał jej się wytłumaczyć? Dlaczego w ogóle w to uwierzył? Zawsze mnie zastanawiało, jak to jest, że osoba, która zarzeka się, że Cię kocha nie chce Ci wierzyć, tylko ufa jakimś kilku zdaniom czy słowom innych osób? Czemu nigdy nie wysłucha, tylko od razu się unosi? Czy tak ciężko do cholery jest porozmawiać? I skąd ty wytrzasnęłaś tego Arnauda? Zadufany w sobie psychol, ot co!
      Jestem tak sfrustrowana, że już na pewno nie zasnę. A walić sen! Muszę wejść w Twój umysł, Melodio i nakopać temu gnojowi...! Mam nadzieję, że zrobisz dla mnie troszkę miejsca.

      Xoxo,
      Mei.
      Ps. Gah! Ależ mnie wkurzyła ta pierdoła!
      Pss. Zakopię go żywcem, gnój jeden.
      Psss. Buc.

      Usuń
    2. Za nic nie powinnaś zostać zbluzgana, wyluzuj. ;* Dorosła jesteś i ja to rozumiem. :*
      Haha. xd Nie wiedziałam, że da się polubić kogoś i tak szybko go znienawidzić. :D
      "Zmieniłam zdanie! Ten gnój musi umrzeć!" - leżę i płaczę. :D
      Dziękuję ślicznie za opinię na temat tylu rozdziałów! ;*
      Pozdrawiam! :D

      Usuń
  7. Spodobał mi się Twój blog... a ten rozdział taki krótki, a tyle w nim emocji... Jak ty to robisz? Nie no ja chyba tego Oliviera to zaj*bie co za sku*wysyn... sorry za wulgaryzmy, ale tak się wku*wiłam, że nwm. A Adam też nie lepszy... no aż nóż się w kieszeni otwiera... tak po prostu uwierzył temu e-mailowi niż swej ukochanej, no nie mogę... no ja rozumiem, że go zszokowała ta wiadomość, ale tak bez tłumaczeń Julii. No cóż czekam na nexta :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, dziękuję, że chciał Ci się to wszystko czytać. ;*
      Hah, luzik, rozumiem Twoją złość. xd
      No Adam nie lepszy, ale jego też trzeba zrozumieć. :)
      Dziękuję ślicznie za opinię! ♥
      Pozdrawiam! :3

      Usuń
  8. Hej, masz ładny styl pisania. Tylko ten rozdział krótki. A kiedy będzie rozdział następny mniej więcej którego? Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń