sobota, 30 sierpnia 2014

Rozdział X

- Adam - 

    Wszedłem do mieszkania w surowym stanie. Julie wsunęła się za mną, ściskając mnie kurczowo za rękę. Obejrzałem się na nią z uśmiechem. Tutaj miało być nasze wspólne gwiazdko. Odkąd zaczęliśmy ze sobą chodzić, minęły już cztery miesiące. Czułem, że z nią jestem szczęśliwy, jak jeszcze nigdy wcześniej. Mimo początkowych nieporozumień tworzyliśmy zgraną parę. Kilka tygodni temu postanowiliśmy, że zamieszkamy razem. Nie chcieliśmy jednak wybierać po między moim mieszkaniem, a mieszkaniem kobiety. Oboje zgodnie stwierdziliśmy, że swoje wspólne życie musimy zbudować od podstaw, zaczynając od własnego gniazdka. 

- I jak? - mruknąłem, rozglądając się po białych ścianach. 

       Mieszkanie, które właśnie kupiliśmy znajdowało się nie daleko mojego starego. Stąd również był cudowny widok na wieżę Eiffla, co bardzo mnie cieszyło. Na początku Julie trochę się bała, że jest za drogie i za duże jak na naszą dwójkę, ale ja uważałem, że cena wcale nie była tak okropnie wysoka. A co do tego, że jest za duże, nie wypowiadałem się. Na razie była nas tylko dwójka... Mieliśmy do dyspozycji trzy spore pokoje, ogromną kuchnię, łazienkę, korytarz i bardzo duży balkon. Z niego najlepiej było widać mój ulubiony, francuski zabytek. 

- Cudnie! - wyszeptała szatynka, wodząc wzrokiem po pomieszczeniu. Po długiej rozmowie pozbyła się wszelkich obaw. Teraz zaśmiała się głośno i pociągnęła za rękę.

- Tu będzie salon! - zawołała, wbiegając do pomieszczenia, z którego było wyjścia na balkon. - Tam postawimy taką piękną, dużą komodę... O! Tutaj można wydzielić miejsce na jadalnie! Wstawić stół krzesła.

- Dobry pomysł - zgodziłem się, po czym teraz ja pociągnąłem ją za rękę. - A tu będzie nasza sypialnia. 

    Wpadliśmy do kolejnego pomieszczenia, które były rozmieszczone estetycznie przy długim korytarzu. Oczami architekta widziałem to mieszkanie już po remoncie. Było cudowne. Teraz z łobuzerskim uśmiechem na ustach zerknąłem na Julie.

- Podoba ci się? - zapytałem, opierając policzek o jej czubek głowy. Przytuliła się do mnie, po czym odpowiedziała:

- Bardzo - Uniosła głowę, a ja cmoknąłem ją w nos. - Adaś, a co zrobimy z trzecim pokojem? 

- Hm - Udałem, że się zastanawiam. - Wiesz, to już wyjdzie w praniu. 

    Roześmialiśmy się. Staliśmy w drzwiach pomieszczenia, obejmując się i wodząc wzrokiem po ścianach.

- Wiesz co? - zaczęła kobieta ponownie, tym razem zmartwionym głosem. - Na mieszkanie wydaliśmy już majątek. Oboje wynajmowaliśmy swoje stare mieszkania, więc wiadomo, że nie będzie czegoś takiego, jak pieniądze ze sprzedaży. Na meble i resztę jeszcze starczy, ale... Przecież firmy, które robią coś takiego są strasznie drogie. Jak my to wyremontujemy? 

- Nie przejmuj się - odpowiedziałem po krótkim namyśle. - Sami je wyremontujemy! 

- Co? - zapytała zszokowana i spojrzała na mnie ze zdziwieniem. - Jak to sami?

- Normalnie! - zaśmiałem się. - Spokojnie, damy radę. Jutro zabieram cię na randkę w bardzo interesujące miejsce.

- Tak? - dopytywała szatynka. - Gdzie? 

- Do sklepu budowlanego! 

     Ponownie zaczęliśmy się śmiać, a ja już teraz wiedziałem, że przyszłe dni będą cudowne. 

Następnego dnia

       Szliśmy za rękę w kierunku jednego z najbliższych sklepów z rzeczami potrzebnymi nam do remontu. Chcieliśmy już dzisiaj wszystko wybrać, żeby od jutra już się wziąć do roboty. Była sobota, obojem mieliśmy wolne, więc mogliśmy poświęcić cały dzień na małą zabawę z dobieraniem farb. Zadzwoniłem wcześniej do Michael'a, by podjechał później samochodem pod sklep i pomógł nam to wszystko zabrać. Strasznie się cieszyłem, że ściany w mieszkaniu były zatynkowane, a podłogi już położone. Oszczędziło nam to dodatkowej pracy.

- Masz już jakieś wyobrażenie? - zapytałem z zainteresowaniem patrząc na szatynkę.

      Listopadowe powietrze było wilgotne i ciężkie. Deszcz wprost wisiał w powietrzu, a na mokrych liściach przyklejonych do chodnika, szło się wyłożyć. Mimo to wolałem to niż gorące lato. Przynajmniej było czym oddychać.

- Hm... Nawet mam. - roześmiała się z namysłem Julie. - Ale nie wiem, co wyjdzie z tego wyobrażenia, jak zobaczę te wszystkie dostępne kolory. 

- Ja wiem tylko, że nie chcę mieszkać w ciemnicy - zażartowałem. - Wolę jaśniejsze kolory.

- Ja też! - przytaknęła ochoczo dziewczyna. - W salonie myślałam nada jakimś beżem. Z brązowymi akcentami wyglądałby świetnie. 

- No w sumie - zastanowiłem się. - Jak brąz zastąpilibyśmy jasną zielenią też byłoby ładnie. Ale to się jeszcze zobaczy. 

        Weszliśmy do ciepłej hali. W środku było pełno ludzi, co powodowało, że w pomieszczeniu było strasznie duszno. Rozpiąłem guziki płaszcza, kątem oka rejestrując, że Julie zdejmują kurtkę i przewiesza ją sobie przez ramię.

- To co? - zapytałem, obejmując ją ramieniem. - Ruszamy na podbój świata?

    Szatynka roześmiała się, po czym pokiwała głową.

- Ruszamy. 

- Julie -

        Związywałam włosy w kitkę, aby nie ubrudzić ich przy malowaniu. W mieszkaniu spędzaliśmy już czwarty dzień. Po pracy, co prawda nie mieliśmy tyle siły i czasu, ale zawsze coś domalowaliśmy. Na chwilę obecną został nam salon, korytarz i pokój niewiadomego przydzielenia. 

- Adam? - zawołałam z uśmiechem. 

- Mmm? - usłyszałam z salonu. Obecnie znajdowałam się w naszej sypialni i przebierałam w ciuchy, które przeznaczyłam na remont.

- Kocham cię, wiesz? - Uwielbiałam to mówić.

      Podążyłam do pomieszczenia, w którym znajdował się mężczyzna. Malował jedną ze ścian specjalnym wałkiem, ale kiedy weszłam odwrócił głowę i odpowiedział:

- Ja ciebie też. - Przesłałam mu całusa, a on uśmiechnął się łobuzersko. - A teraz chodź tu i się nie podlizuj, trzeba w końcu to skończyć. 

- No wiesz! - Udałam obrażoną, po czym po ciuchu wzięłam z ziemi pędzel. Umoczyłam go lekko w farbie i zbliżyłam się do chłopaka. - Ja ci wyznaję miłość, a ty mi mówisz, że się podlizuję! 

       Ochlapałam mu plecy farbą, po czym roześmiałam się głośno. Zdezorientowany odwrócił się i patrząc na mnie, zawtórował mi. Zeskoczył ze stołka, po czym zaczął mnie gonić z wałkiem w ręku. Piszczałam głośno, starając się uciec, ale dopadł mnie w łazience. Zrobił mi szlaczek na policzku, a ja nie mogłam powstrzymać śmiechu.

- Tak chcesz się bawić? - zamruczał, smarując mnie dalej beżową farbą. Brzuch zaczął mnie boleć od śmiechu, nie miałam siły mu się wyrwać. Zamiast tego, na oślep mazałam mu ubranie swoim pędzlem. 

- Dobry, starczy, poddaję się! - wykrztusiłam, słysząc jak Adam się śmieje. Odsunęliśmy się od siebie i zmierzyliśmy się nawzajem wzrokiem. Ponowienie zaczęliśmy się śmiać.

- Chodź, idziemy kończyć. - powiedział zdyszany szatyn, po czym pociągnął mnie z powrotem do salonu.

Kilka godzin później

          Siedzieliśmy na podłodze, opierając się o siebie plecami i popijając herbatę z termosu, ocenialiśmy efekty naszej pracy. Na moje oko odwaliliśmy kawał dobrej roboty. Ugryzłam kawałek kanapki, które zabraliśmy do zjedzenia, po czym mój wzrok powędrował do okna. Wieża Eiffla jaśniała z daleka... Poderwałam się z podłogi, otrzepując spodnie. 

- Co robisz? - zapytał zaciekawiony Adam, chrupiąc kawałek zielonego ogórka. 

- Gaszę światło - odpowiedziałam z uśmiechem. Jak powiedziałam, tak zrobiłam, po czym po omacku wróciłam na swoje miejsce. Oparłam się wygodnie o chłopaka, a on oparł głowę na moim ramieniu. 

- Jestem wykończony - wymruczał, a ja usłyszałam jak głośno ziewa. 

- Ja też. - odrzekłam, gładząc go niezdarnie po włosach wygiętą ręką. - Ale jestem z nas dumna. 

        Adam roześmiał się.

- A kto by nie był. Radzimy sobie lepiej, jak nie jedna firma budowlana! 

        Zawtórowałam mu, po czym zmieniłam pozycję i na czworakach przeszłam do kolan szatyna. Usiadłam na nich, po czym przytuliłam się do niego mocno. Odwzajemnił uścisk, wtulając twarz w moje włosy. Po chwili, oderwałam się od niego i delikatnie musnęłam ustami jego wargi. Poczułam pod nimi jak się uśmiecha. Całowaliśmy się powoli, lecz długo. Kiedy w końcu się od siebie odsunęliśmy, nasze spojrzenia powędrowały za okno na Wieżę Eiffla. Migotała z daleka tysiącem małych światełek...

     Nagle poczułam, jak Adam sięga po coś do kieszeni. Zwróciłam na niego roztargnione spojrzenie. Jego sylwetkę i twarz oświetlał księżyc oraz światełka z naszego kochanego zabytku. Spojrzałam na to, co trzymał w dłoni i zakryłam usta dłonią.

- Skąd go masz? - wyszpetałam z zachwytem, patrząc na cudowny pierścionek z trzema malutkimi diamencikami.

-  Od babci. - odrzekł szatyn, patrząc mi w oczy. - Noszę go już od dawna. Czekałem na odpowiednią chwilę. Chciałem dać ci go już po remoncie, zrobić jakąś wielką kolację przy świecach, ale... Chyba zaczarowała mnie to chwila.

       Uśmiechał się, ale jego oczy pozostawały poważne. Słuchałam go z zapartym tchem nie wierząc w to, co się działo.

- Wyjdziesz za mnie? - zapytał  drżącym głosem. - Kocham cię jak nikogo innego.

- Tak. - wyszeptałam, śmiejąc się cicho. - Też cię kocham.

     Uszczęśliwiony szatyn włożył mi pierścionek na palec. Wyciągnęłam dłoń przed siebie, patrząc na nią przez łzy. Małe diamenciki migotały wesoło w blasku jasnych świateł. Zapamiętałam tę magiczną chwilę już na zawsze.
____________________________________
Hej! ;*

Ha, prawie się wyrobiłam! Gdybym dodała rozdział dwie godziny temu, byłoby równe dziesięć dni. Nie udało się, ale i tak jestem z siebie dumna. :D
Teraz będę zmuszona porzucić swój schemat dziesięciu dni. ;( Muszę poważnie zająć się szkołą, trzecia gimnazjum to ciężka rzecz. Ych, nie wyobrażam sobie tego...

Rozdział na Harry'ego ukaże się już za kilka dni, tak samo jak na Ducha, a dalej nie wiem, co i jak. Postaram się dodawać jak najczęściej. ;*

Jak widzicie, u Adasia i Julie też sielanka i oświadczyny. :D Ale ja ostatnio jestem łasakawa! xd
Osobiście, uwielbiam ten rozdział. ♥
Jest taki... zwyczajny. :)

Dziękuję ślicznie za każdą opinię! ^^

Do zobaczenia! <3

PS. Nowy zwiastun wykonała Lilly. ;* Zajrzyjcie do odpowiedniej zakładki i powiedzcie, co sądzicie. ;)

13 komentarzy:

  1. Cześć kochana! ;*
    Rozdział bardzo sielankowy i wesoły! Nie myślałam, że będzie przeskok o kilka miesięcy, ale w sumie, po co się wlec, jak można przyśpieszyć czas i już być z tymi cudownymi chwilami? :D
    Bardzo się cieszę, że para postanowiła zamieszkać razem. Adam ma poważne plany co do Julie, o czym świadczą zaręczyny. Z jego zachowania można też wywnioskować, że planuje mieć z nią dziecko. ^^ Cudownie! <3
    Tak czułam, że napiszesz fragment o zabawie z farbą. :D Takie chwile są dość znane, ale zawsze je lubiłam. :) I tą Twoją też lubię. :D
    Cudowny widok mają na wieżę Eiffla. <3 Adam wybrał idealny moment na oświadczyny. Jak dla mnie było romantycznie. Ach, jak tu cudownie! <3 :D Cieszę się ich szczęściem. :)
    Pozdrawiam! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach! Obejrzałam zwiastun. Jest cudowny, ale wprowadził mnie w zakłopotanie. Miałoby być pięknie, a tu co? Czyżby Julie zdradzi Adama? Jeśli tak, to ja jej tego nie wybaczę! Takiego faceta się nie zdradza!
      Wiedziałam, że o czymś zapomnę, więc musiałam zostawić drugi komentarz. :D

      Usuń
    2. U mnie w opowiadaniach często będą pojawiały się przeskoki. ;) Piszę historie o konkretnych wydarzeniach, które chcę przekazać czytelnikom, więc staram się opisywać to, co ma wpływ na bieg wydarzeń.
      Ja też się cieszę ich szczęściem. :D
      Dziękuję ślicznie za opinię! ^^
      Pozdrawiam! :*

      Usuń
    3. Uch, wiedziałam, że o czymś zapomnę. Co do zwiastuna to... zobaczysz. xd

      Usuń
  2. Awww, oświadczył się! I to z widokiem a wieżę Eiffla! Boże, ja chcę tam być! Kiedyś pojadę, zobaczysz!
    Booże, oni nawet jak nawalają się farbą są świetni! W takich momentach czuję się taka samotna... :c
    Fajnie, że mają swoje mieszkanko i może będą rodzinką?
    Ale ja Cię znam! Nie będzie sielanki zbyt długo xd
    Aww, czekam na kolejny! :3
    Pozderki :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak już będziesz jechać, to zabierz mnie ze sobą!
      A ja się nie czuję samotna! :D Mam Bisia! <3
      Dziękuję ślicznie za opinię! ♥
      Pozdrawiam! ;*

      Usuń
  3. Jak to się stało, że wcześniej tu nie zajrzałam? :O Musisz pomyśleć nad zakładką obserwatorów :)
    Rozdział cudowny, choć bardzo krótki. Pozwól więc, że mój komentarz również będzie krótki - naprawdę ostatnio nie mam na nic czasu.
    Bardzo fajnie opisałaś nowe mieszkanie. Wyobrażam sobie, ze musiało wiele kosztować. Ale za widok na więżę Eifflea mogłabym dużo zapłącić. Malowanie było słodkie, no i Adam się oświadczył! *.*
    Mam tylko małą uwagę do oświadczyn - skąpo je opisałaś. Mogłabyś bardziej opisać uczucia Julie, wyraz jej i jego twarzy, itp, a nie od razu "tak" i koniec :) To tylko moja opinia, choć i tak bardzo się cieszę z tych zaręczyn! Jest sielankowo i podoba mi się.
    Atmosfera opowiadania jest bardzo przyjemna.
    Życzę weny! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ślicznie za opinię! ;*
      Pozdrawiam! ;)

      Usuń
  4. Masz szczęście, wybaczam ci:D
    Tu jest tak uroczo, że aż się wzruszyłam..
    Adam (czyt. Melodia) zdecydowanie wie co dobre^^ Myślę, że Julie milion razy wolała takie oświadczyny, niż jakąś kolację, drogie wino i może jeszcze skrzypka czy jak to się tam pisze xd Może jestem okropna, ale dla mnie taki sposób oświadczyn jest przereklamowany jest sztywno. To ich miłość i to pytanie ma sprawić, że będzie magicznie i nie zapomną tego do końca życia, a nie jakieś mecyje z milionami za kolację. To chwila tylko dla nich:3
    Ale się rozgadałam xd
    Czekam na dalszy rozwój wydarzeń:D
    Buziaki<3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ślicznie za opinię! ;*
      Pozdrawiam! ;)

      Usuń
  5. A jednak się zaręczyli!
    Jejku cały ten rozdział jest jednym z najlepszych!
    Wszystkie bardzo mi się podobały, ale ten jest po prostu tak słodki, że od samego początku przepełnił moje serce szczęściem! Dzięki niemu już wiem gdzie w życiu szukać męża i jak zaplanować każdą chwilę! Dziękuję!
    Pomysł z tym wspólnym zamieszkaniem był strzałem w dziesiątkę, a ten remont w setkę!
    Tak wspaniale wyszedł Ci ten rozdział, że po prostu aż skończyły mi się słowa!
    Przechodzę więc dalej <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ślicznie za opinię! ;*
      Pozdrawiam! ;)

      Usuń
  6. Julie i Adam chyba myślą o swojej przyszłości na poważnie. Najpierw mieszkanie a teraz oświadczyny Adama.
    Jeszcze raz to powtórzę Dobrze, że są szczęśliwi.

    Będę czytać dalej.

    OdpowiedzUsuń